Obsługiwane przez usługę Blogger.
RSS

Widzieć twoimi oczami [cz. 2]

 Druga część wyszła mi taka... smutna? Nawet nie wiem, jak ją określić. Najlepiej przeczytajcie :) zapraszam!
__________________________

 Lena stała się częścią jego życia. Każdego dnia zjawiała się w ośrodku i spędzała wolne chwile w towarzystwie Aleka. Nie tylko chłopak ją polubił, ale również każdy pracownik, podopieczny czy nawet sam główny kierownik. Cenili jej chęć niesienia pomocy, cokolwiek by nie robiła, gdy tylko ktoś jej potrzebował, potrafiła rzucić swoje dotychczasowe zajęcie i coś przynieść, zrobić, popilnować.

 W oczach Aleka była aniołem. Zawsze radośnie nastawiona do złowrogiego świata, zarażała optymizmem nawet największych gburów. Często zastanawiał się dlaczego taka osoba, jak Lena, zamiast bawić się na dyskotekach, spędza swój czas wśród niewidomych. Uwielbiał wszelkiego rodzaju opowiadania dziewczyny, czy to zwykłe opisy miejsc, w których przebywali, czy piękne, tworzone wyobraźnią historie. Potrafiła swoim głosem rozbudzać nadzieję, siać grozę, a przede wszystkim wywoływać uśmiech.

 Któregoś dnia zapytała blondyna, czy chciałby móc widzieć i ją zobaczyć. Bardzo się zdziwiła, gdyż odpowiedź była przecząca. Chłopak wytłumaczył się wtedy faktem, że w jego głowie powstał już jej obraz, że oczami wyobraźni widzi swoją własną interpretację jej twarzy. Bał się, że gdy tylko odzyska wzrok i w jego świecie na powrót zagoszczą kolory, rzeczywistość nie będzie tak idealna, jak sobie myślał.

 Nie wiadomo kiedy zaczęło się lato, a z latem wakacje. Lena przychodziła do ośrodka wcześnie rano, a wychodziła późnym wieczorem, czasem nawet wcale. Nie miała trudności z przenocowaniem w pokoju Aleka, kierownik zgodził się niemal od razu, podkreślając, że powinni być cicho, na co dziewczyna zaczerwieniła się, przybierając odcień dojrzałego pomidora. Właśnie podczas takich nocy leżeli obok siebie, trzymając się za ręce i rozmawiając.

 Zaczął się nowy, bardzo słoneczny dzień. Ciepłe promienie delikatnie pobudzały skórę do życia, ptaki przekrzykiwały się w śpiewnej bitwie, a kwiaty pachniały z intensywnością niespotykaną w mieście.

 Alek cicho pomrukiwał z przyjemności, siedząc na drewnianym tarasie i słuchając pięknych dla ucha dźwięków. Świat był całkiem inny niż ten, który znał z dzieciństwa. Zapachy stały się lepiej wyczuwalne, muzyka dokładniej słyszalna, smaki łatwiejsze do rozróżniania, jedynie barwy zniknęły, ustępując miejsca ciemności.

 Doskonale słyszał, że ktoś do niego podchodzi. Bardzo dobrze znał ten sposób stawiania kroków. Były delikatnie i subtelne, ale za razem pewne i pełne gracji, zupełnie jak u kota. Zbliżały się dość szybko, powodując lekkie skrzypienie podłogi. Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, co go czeka. Zawsze przychodziła zaraz po śniadaniu, znajdując go na tarasie. Ich zwyczajem stało się przytulanie na powitanie, więc nawet nie drgnął, kiedy jej drobne ręce otoczyły go z dwóch stron, lekko pociągając do tyłu.

 - Lenka, byłaś kiedyś tancerką? - zapytał zamiast standardowych słów powitania.

 - Tobie też dzień dobry - odparła wesoło. - Zdarzało mi się tańczyć w balecie, a czemu pytasz?

 - Zastanawiałem się nad twoim sposobem chodzenia i tak jakoś pomyślałem o tańcu. Czemu już tego nie robisz?

 Nie odpowiedziała mu. W ciszy usiadła obok i westchnęła cicho. To był czas na tę rozmowę, która zawierać będzie powód, dzięki któremu się poznali. Chcąc dodać sobie odwagi, złapała za dłoń przyjaciela i delikatnie uścisnęła.

 - Rok temu miałam dość poważny wypadek - zaczęła swoją odpowiedź z widocznym trudem. Bolało ją to tak samo, jak jego wspomnienie o utracie wzroku. - Oblałam się wrzątkiem, poparzone miałam całe plecy, lewe ramię i całą rękę. Pozostała mi po tym brzydka blizna i nie chcę już pokazywać się na scenie - wyznała. - Nie bez powodu wybrałam pracę wolontariuszki właśnie w tym ośrodku. Ludzie się ze mnie śmiali, wytykali palcami... było mi przykro, a tutaj... tutaj na wszystko patrzy się sercem. Moim priorytetem stało się niesienie pomocy tym, którzy nie potrafią oceniać ze względu na wygląd...

 - Przepraszam - wyszeptał Alek, przysuwając dziewczynę do siebie.

 - Nie przepraszaj za niewiedzę - odpowiedziała mu swoim ciepłym głosem.

 Chłopak z ciekawością złapał ją za lewą dłoń i korzystając z chwilowego elementu zaskoczenia, przesunął palcami w stronę ramienia. Natrafił na drobną nierówność -  początek blizny, szpecącej delikatną skórę. Obrysował cały kształt dookoła ręki i wyczuł, że dziewczyna zadrżała.

 - Mój biedny aniołek - szepnął czule. - Masz rację, ja nie mogę podziwiać twojej twarzy, ale potrafię lubić cię za to jaka jesteś. Masz wielkie serce i to w tobie cenię, więc nie chowaj się w cieniu i wyjdź czasem do ludzi, pokaż, że mimo przeciwności potrafisz walczyć i zwyciężyć.

 Jej głowa z cichym westchnięciem opadła na jego ramię. Zapanowała cisza, przerywana jedynie zwariowaną pieśnią ogrodowych ptaków.

 Atmosfera była zbyt poważna w mniemaniu blondyna, więc postanowił zrobić jedną, bardzo lubianą przez siebie rzecz. Zaczął łaskotać, niczego niespodziewającą się Lenę. Dziewczyna pisnęła histerycznie, próbując uciec od tych przyjemnych tortur, w efekcie czego przeturlała się na bok, mając w oczach łzy śmiechu. Wszystko było by dobrze, gdyby w ślad za nią nie poszedł Alek. Niemal przygniótł dziewczynę swoim ciałem i zaczął się śmiać. Wiele im nie było trzeba. Takie chwile, kiedy nie wiedzieli czy śmiać się, czy płakać, były najcenniejszymi w ich dotychczasowym życiu.

 - Kiedyś, zatańczysz dla mnie.

 Resztę dnia spędzili na tym co zwykle. Zajadali się pysznymi truskawkowymi lodami, razem przygotowywali obiad, śmiejąc się przy tym cały czas. Wieczorem zrobili sobie spacer po dużym ogrodzie przy ośrodku. Lena snuła swoje opowieści o każdym mijanym kwiecie. Często zatrzymywali się i dziewczyna kierowała dłoń przyjaciela na delikatne części roślin, opisując bardzo dokładnie, czego dotyka, tak by w połączeniu ze zmysłem dotyku, mógł odtworzyć w myślach obraz.

 Gdy wrócili do pokoju Aleka, czekała ich bardzo przyjemna niespodzianka. W odwiedziny do chłopaka przyjechała starsza siostra.

 - No braciszku, ile można na ciebie czekać? - zapytała z pretensjami, widząc sylwetkę blondyna.

 Na początku chłopak osłupiał. Minęło sporo czasu od jej ostatniej wizyty, co spowodowane było koniecznością ciężkiej pracy, by w końcu mogła zabrać swojego brata do domu i zapewnić mu odpowiednie warunki do funkcjonowania. Nie miał jej za złe tak rzadkich odwiedzin, a nawet był bardzo wdzięczny za to, jak się stara. Zaczął powoli zapominać jaki ma głos, nic więc dziwnego, że na początku nie mógł go zidentyfikować.

 - Jenna? - zapytał, doznawszy nagłego olśnienia.

 - No, a kto inny? Chodź się przywitać z siostrą. Ale urosłeś.

 Nie czekając, podeszła do niego i przytuliła mocno do swojej piersi. Lena przyjrzała się jej bardzo dokładnie. Była kobietą nie najmniejszych rozmiarów, fryzura nie budziła żadnych zastrzeżeń. Blond włosy nieco ciemniejsze niż te Aleka upięte były w wysoki kok na czubku głowy. Jaskrawo zieloną bluzkę na ramiączkach tonowały czarne krótkie spodenki, co uwieńczały delikatne klapki z ciemnych rzemyków.

 - A to twoja dziewczyna? - zapytała, wskazując na Lenę, kiedy już wypuściła brata ze swoich objęć.

 - Jenna, to jest Lena, moja przyjaciółka i nie, nie jest moją dziewczyną - odparł jej, przedstawiając wolontariuszkę.

 - Miło mi - szepnęła nieśmiało dziewczyna, kłaniając się lekko. Alek był pewien, że się zarumieniła.

 Niespodziewanie kobieta podeszła do niej i mocno uścisnęła, niemal miażdżąc wszystkie jej żebra.

 - Przez sam fakt, że Alek cię lubi, jesteś dla mnie jak rodzina - zaśmiała się, wypuszczając drobną dziewczynę.

 - No tak, zapomniałem cię ostrzec, że moja siostra jest bardzo... otwartym człowiekiem - rzucił wesoło blondyn, z szerokim uśmiechem.

 - Zacznijmy od tego, że zapomniałeś wspomnieć, że masz siostrę.

 Cała trójka śmiała się głośno jeszcze przez jakiś czas. W końcu rozległ się dzwonek, oznajmiający porę kolacji i Alek z przyzwyczajenia złapał Lenę za rękę, a ona niemal machinalnie pociągnęła go w stronę kuchni. Jenna rzuciła dziewczynie znaczące spojrzenie, na co ta zarumieniła się jak wiśnia i bez słowa przeszła do pomieszczenia, w którym zdążyli się już zgromadzić inni wolontariusze ze swoimi podopiecznymi.

 - Moja kochana siostrzyczko, a co się stało, że przyjechałaś mnie odwiedzić? - zapytał w którymś momencie Alek.

 - No tak, zapomniałabym. Właściwie od dzisiaj możesz już ze mną mieszkać. Dom jest  wyremontowany, wszystko gotowe.

 Nie ucieszył się. Przez cały czas, kiedy przebywał w ośrodku, marzył o tym, żeby siostra go stąd zabrała. Chciał poczuć, że komuś na nim zależy, ma własny dom i kochającą rodzinę, więc dlaczego czuł, że serce mu pęka?

 - Jenna... nie spodziewałem się. Rozmawiałaś z kierownikiem? - zapytał przybitym głosem. Siostra nie zwróciła na to uwagi, ale Lena tak. Złapała jego rękę pod stołem i uścisnęła w pokrzepiającym geście.

 - Rozmawiałam, rozmawiałam i jutro wieczorem masz być już gotowy do drogi.

 Dwadzieścia cztery godziny. Mniej więcej tyle czasu dostał na spakowanie się, pożegnanie z tym miejscem i z... Leną. Zamyślił się. To przez nią nie chciał jechać. Przywiązał się do niej emocjonalnie, ale i fizycznie. Co on zrobi, kiedy jej zabraknie? Kto będzie potrafił tak pięknie opisać nowy dom, jak nie ona? I dlaczego siostra pojawiła się właśnie teraz?

 Zorientował się, że Jenna pożegnała się i zapowiedziała, że wróci następnego dnia, w momencie, kiedy już jej nie było. Bez słowa wstał i potykając się o wszystkie możliwe rzeczy, ruszył w stronę swojego pokoju. Było to do niego tak niepodobne, że zaniepokojona Lena pospieszyła za nim.

 Znaleźli się w końcu w dobrze znanym pomieszczeniu, po trudnej przeprawie przez korytarz. Alek ciężko opadł na łóżko. Wyglądał na strasznie przybitego.

 - Hej, nie smuć się, przecież nareszcie się stąd wyrwiesz? Nie marzyłeś czasem o tym? - próbowała go pocieszać przyjaciółka.

 - Lenka, nie w tym rzecz. Ja się bardzo cieszę, tylko, że to oznacza, że prawdopodobnie musimy się pożegnać. Mieszkanie mojej siostry jest za granicą.

 Momentalnie uśmiech dziewczyny zniknął. Nie spodziewała się, że to będzie aż takie poważne. Gdyby chodziło o inne miasto, problem owszem byłby, ale od czego są autobusy i pociągi? Jeżeli jednak mowa o przekraczaniu granicy, sprawa nieco się komplikuje.

 Usiadła koło niego i delikatnie przytuliła.

 - Czyli to już nasze ostatnie spotkanie? - zapytała. - W tym momencie nasza bajka się skończy?

 - Nie wiem, Lenka, nie wiem - odparł, delikatnie głaszcząc ją po plecach. - Myślę, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Na pewno tak będzie, a wtedy już na pewno cię nie zostawię.

 Zamilkł na chwilę. Bił się z myślami, powiedzieć, czy nie? Ostatecznie zdecydował, że nie ma sensu ukrywać czegoś, co już dawno powinno zostać wyjawione.

 Złapał jej twarz w swoje dłonie i chłodnymi palcami po raz kolejny zaczął badać jej kształt tak, jakby chciał wyryć go sobie w pamięci na zawsze. Kciukiem starł pojedynczą łzę, która zabłądziła na jej miękkim policzku. Palcem wskazującym obrysował usta, pogrążone w smutku. Uniósł jej twarz tak, żeby patrzyła prosto na niego, choć on sam nie mógł spojrzeć na nią. Pochylił się nieznacznie i musnął swoimi wargami jej usta. Wstrzymał oddech, przygotowując się... sam nie wiedział na co.

 Ale Lena nie zrobiła praktycznie nic, jedynie odwzajemniła delikatny pocałunek. W jej głowie, a może w sercu wybuchła wojna. Nie wiedziała, czy ma być szczęśliwa. Alek, jej najlepszy przyjaciel przestał nim być. Momentalnie stał się ukochaną osobą, a jej uczucia wreszcie znalazły swoją nazwę, coraz bardziej komplikując to trudne rozstanie.

 - Wybacz mi, Lenka. Bałem się, że zniszczę naszą przyjaźń - wyszeptał. - Proszę, zostań ze mną tych kilka godzin. Wiem, że będzie trudno, ale ja wrócę i cię znajdę.

 Złożył obietnicę, za którą gotów był zrobić wszystko. Uczucie jednak nie miało nawet szansy rozkwitnąć. Przez jakiś czas mogli być szczęśliwi. Niewiele, ale im wystarczyło, by do serc wkradła się nadzieja na pomyślne zakończenie. Ich bajka mogła nadal trwać, a piękna księżniczka na zawsze mogła stać się oczami swojego księcia.

 Tak jak poprosił, dziewczyna została z nim do momentu wyjazdu.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz