Obsługiwane przez usługę Blogger.
RSS

11. Przeklęty Prorok i Śmiertelny Wiatr

 -Cienie są szybkie, musisz wyczuć je na podstawie balansu światła.
 Luke stał się nauczycielem. Jego przyjaciółka stała na środku ogromnej piwnicy, trzymając w dłoniach długi kij. Miała za zadanie złapać Aleksandra. Było to trudne, ponieważ chłopak znikał co chwilę i pojawiał się z różnych stron.
 Pusto, pusto, pusto…
 - Wyczuj cień w świetle – powtórzył Luke.
 Pusto, pusto, pusto…
 Remon starała się skupić. Ciągle jednak miała dziwne przeczucie, że poprzedniego dnia zasnęła w nieodpowiednim momencie i nie dawało jej to spokoju. Z cichym westchnieniem zamknęła oczy.
Pusto, pusto, pusto…
Znajoma fala ciepła rozlała się po jej umyśle. Wydawało jej się nawet, że usłyszała głos, oferujący pomoc.
Pusto, pusto, pusto…
Nagle pod zamkniętymi powiekami błysnęła jasność. Pulsowała nienaturalną bielą, raziła czuły wzrok. Zawierała czystą esencję obecnego na świecie światła.
Pusto, pusto… Jest!
Tuż przed nią pojawił się zbitek ciemności, powoli przybierający ludzki kształt. Zaatakowała. Momentalnie doskoczyła do miejsca, w którym, chwilę później, pojawił się Sasza. Zamachnęła kijem, otwierając oczy.
- Mam cię – wysyczała, obezwładniając przyjaciela.
- Bardzo dobrze – skomentował Luke, klaszcząc. – Ale…
Nagle podłoga znalazła się zdecydowanie zbyt blisko jej twarzy. Poczuła lekki ból pomiędzy łopatkami. Ktoś ją popchnął.
- Ale nie trać czujności, cienie nigdy nie są same – dokończyła za Luka Natasza.
To właśnie ona przewróciła Remon, pojawiając się z nikąd. Uśmiechnęła się szeroko, pomagając Remon wstać.
***
Olena stała obok Remon w starej szopie. Na ścianach wisiały skóry jeleni, dzików, niedźwiedzi i lisów. Liczne szafki skrywały w sobie rozmaitej wielkości i kształtu słoiki, wypełnione różnorakimi proszkami, płynami, maziami i innymi bliżej nie określonymi substancjami. Pod sufitem wisiały suszone zioła, liście i kwiaty, a na parapecie małego okna suszyły się cząstki owoców.
- Jesteś silna i sprytna, ale to nie wystarczy – westchnęła siwowłosa kobieta. – Musisz nauczyć się sztuki skrytobójstwa i ja ci w tym pomogę – rzekła uśmiechając się szeroko. Podała brunetce niebieski słoik. – Powąchaj
W pojemniku znajdował się biały proszek, który przypominał cukier, ale pachniał jak palisander. Olena wskazała dwa talerze z kawałkami upieczonego mięsa i kazała dziewczynie wybrać ten, który został posypany trucizną. Remon zaczęła wąchać jak pies tropiący zwierzynę.
- Ten… – Z lewej porcji wydobywał się delikatny zapach palisandru.
- Dobrze. Ta trucizna nazywa się tisgus i jej szczypta uśmierca w przeciągu godziny. Do jej sporządzenia potrzebujesz liści palisandru, soli, cukru i wody. Liście mogą być zarówno świerze jak i suszone. Musisz zagotowac je do białości w osolonej wodzie, odcedzić i zasypać cukrem i zetrzeć w moździerzu.
Reszta dnia upłynęła Remon na wąchaniu trucizn, analizowaniu ich składu, jak i sposobów przyrządzenia. Olena przerwała wykład dopiero wtedy, gdy brunetkę rozbolała głowa, a świat zawirował jej przed oczami.
***
Dziewczyna usiadła w swoim łóżku. Przed nią leżały trzy srebrne kołki, każdy na osobnej poduszce. Remon drżącymi dłońmi otworzyła starą księgę, przyniesioną przez Nataszę. Pożółkłe kartki wydawały się niezwykle kruche, gdzieniegdzie zdobiły je ciemne plamy, a ręcznie zapisane litery nieznacznie wyblakły. Była to księga, w której zostały opisane wszelkie sposoby manipulacji światłem. Na pierwszej stronie zapisany został Święta Przysięga Łowców.
 1. Będziemy ćwiczyć nasze serca i ciała dla osiągnięcia pewnego, niewzruszonego        ducha.
 2. Będziemy dążyć do całkowitego poznania nauki światła, aby kiedyś nasze ciała i zmysły stały się doskonałe.
 3. Z głębokim zapałem będziemy kultywować ducha samo wyrzeczenia się.
 4. Będziemy spoglądać w światłość ku prawdziwej mądrości i sile, porzucając inne pragnienia.
 5. Będziemy wierni naszym ideałom i nigdy nie zapomnimy o cnocie pokory.
  6. Zachowamy czystość krwi, nie pozwalając zbrukać jej mrokiem.
 7. Odpowiednio przygotujemy świat, ażeby stał się godnym miejscem na przyjście Świętego Szmaragdowego Smoka.
Remon w pierwszej chwili po przeczytaniu tego stwierdziła, że łowcy mają nierówno pod sufitem. Po ponownym przeanalizowaniu tekstu pomyślała dokładanie to samo, a za trzecim razem tylko utwierdziła się w tym przekonaniu. Nieustraszenie brnęła dalej poprzez kręte zawijasy pisma przewracającego się teraz w grobie pisarza. Kolejna kartka traktowała o źródłach światłości.
Z tego, co zrozumiała brunetka wynikało, że cały świat otulony jest przeplatającymi się wiązkami światła, jak wielkim płaszczem, z którego każdy łowca może wyciągać pojedyncze nitki. Należy to robić ostrożnie, by nie zrobić dziury, która pozbawiłaby źródła mocy każdego, kto znajdowałby się pod nią.
- Jak ci idzie? – zapytał Sasza, wślizgując się przez otwarte okno.
- Beznadziejnie. Nic z tego nie rozumiem… – rozpaczała dziewczyna.
Aleksander usiadł obok niej, przeciągając się ze znudzeniem.
- Wiesz jakie to uczucie formować światło? – zapytał. – Ciarki przechodzą. Zamknij oczy i wyobraź sobie tkaninę ze światła, ale taką, w której potrafisz rozróżnić pojedyncze nitki i wyciągnij jedną.
Remon zamknęła oczy i doznała takiego samego uczucia jak na treningu. Tym razem wysiliła wzrok i odszukała ciasny splot cieniutkich żyłek. Myślami przywołała jedną z nich i zamknęła w dłoni. Po chwili w zdumieniu spojrzała na rudzielca.
- To takie samo uczucie, jakie się ma, gdy ręka zdrętwieje, a potem wraca do życia. Tak jak powiedziałeś: ciarki przechodzą. Jakby się dostawało serię słabiutkich elektrowstrząsów. Trochę boli. ale skąd wiedziałeś?
- Na tej samej zasadzie wykorzystuję mrok. Przerzucaj je z jednej ręki do drugiej. Wtedy poczujesz surowe światło, czekające, aż nadasz mu kształt, jakiego zapragniesz.
Remon skinęła głową, głaszcząc energię, jakby trzymała w ręku pęk pokrzyw, pozwalając części przeciec przez palce. Pamiętała to uczucie: jakby coś skręcało się w żołądku albo kuło w wargi. Zwykle był to zwiastun jakiegoś dziwnego wydarzenia.
- A teraz powiedz, w jaki sposób wyhodowałaś to światło? Co takiego zrobiłaś?
Dziewczyna pokręciła lekko głową.
- Nie wiem… Po prostu zobaczyłam tkaninę w głowie i wyobraziłam sobie, że wyciągam jedną nitkę i zamykam ją w dłoni.
- Zobaczyłaś ją. To najprostsze – zaśmiał się. – Teraz musisz nauczyć się ją słyszeć, czuć, smakować. Dopiero wtedy ta nitka się urzeczywistni. Ale ostrożnie, żebyś nie zrobiła dziury. – Sasza mrugnął porozumiewawczo.
Remon skinęła głową.
- Ze światła możesz wytworzyć iluzję. Cały proces składa się z dwóch etapów: koncentracji i uwolnienia. Ciężko jest zrozumieć to ostatnie. – Aleksander zamilkł na moment. po czym ciągnął: – Musisz się najpierw skupić na tym, co zamierzasz zrobić, a następnie uwolnić światło i zaufać, że wykona zadanie. A teraz zamknij oczy i wyobraźsobie, że nitka z twojej dłoni otacza twój palec w postaci pierścienia. Dodaj szczegóły: materiał obrączki, oczko, jego kolor, stopień przejrzystości, światłocień… Otóż to. Dokładnie tak.
Brunetka gwałtownie otworzyła oczy czując chłód metalu.
Istotnie na jej palcu tkwił pierścień, dokładnie taki, jaki sobie wyobraziła: ze srebną obrączką uformowaną w kształt dziewczyny, ze lśniącym szmaragdem w otwartych ustach. Obejrzała go pod światło. Wydawał się absolutnie prawdziwy.
- A jak można to zniszczyć?
- Wyobraź sobie pajęczynę światła i rozerwij ją dłonią.
Remon pozwoliła światłu wirować wokół siebie. Miała wrażenie, że zajmuje się tym od dzieciństwa.
- Co z kołkami? – zapytała. Wzięła do ręki jeden i przyjrzała mu się dokładnie. – Jak się zaklina w nich światło?
- Tego niestety nie wiem – odparł, wzruszając ramionami. – Próbuj, może ci się jakoś uda… A teraz wybacz, obiecałem mamie pomoc przy robieniu kolacji.
Zwyczaje cieni zaczynały ją denerwować. Pojawiały się szybko i znikały jeszcze szybciej. Żeby o tym nie myśleć spróbowała zaklinania kołków. Wzięła jeden do ręki i skupiła się.
Przez trzy następne godziny nie zrobiła żadnych postępów.
***
Po całym dniu ciężkiej pracy Remon była tak zmęczona, że nawet dwie kawy nie były w stanie przywrócić jej chęci do życia.
Gdy jednak wkroczyła do kuchni, ujrzała coś, co nawet w niej wzbudziło ciekawość. Mieli gościa.
- Remon, ten pan chce się z tobą widzieć – oznajmiła Olena.
Spojrzała na mężczyznę. Przeraził ją widok szarej peleryny, która automatycznie skojarzyła jej się z łowcami. Mimowolnie napięła mięśnie.
- Tak? – zapytała nieśmiało.
- Remon – odezwał się zdecydowany głos spod kaptura – wiedz, że przebyłem długą drogę i naraziłem się na wiele niebezpieczeństw, by dotrzeć dzisiaj do ciebie. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- Kim pan jest?
- Mam wiele imion – odparła zakapturzona postać. – Nazywają mnie Przeklętym Prorokiem i Śmiertelnym Wiatrem, jestem mistrzem klanu wyklętych łowców.
Z tymi słowy nieznajomy zrzucił kaptur, ukazując łysą głowę i szczupłą twarz o wyrazistych rysach oraz rozwichrzoną siwą brodę. Uwagę jednak najbardziej przykuwały jego oczy. Jak na starca mężczyzna miał jaskrawe, czerwone oczy o wyjątkowo głębokim wejrzeniu.
- Nazywam się Demren Archibald i jestem, bratem twojego dziadka.
Nastąpiło długie milczenie, po czym mężczyzna zaczął mówić pełnym dramatyzmu głosem:
- Przyszedłem, by odpowiednio cię przygotować na wyzwolenie, które. nastąpi w przeciągu trzech księżyców.
- Nie znam pana, a tym bardziej panu nie ufam – odparła Remon z uporem.
- Mów mi na ty – rzekł, uśmiechając się ciepło. – Nie dziwię ci się. Sam bym sobie nie zaufał, ale nie masz wyjścia. Jeżeli nie będziesz odpowiednio przygotowana, w dniu twoich urodzin Zitron po prostu cię zniszczy… – dziewczyna chciała mu przerwać, ale nie pozwolił jej na to, kontynuując wypowiedź – ponadto potrafię zaklinać kołki.
Perspektywa była dość kusząca. Jednak w przypadku Remon nawet chęć nauczenia się zaklinania kołków nie okazała się silniejsza niż nieufność wobec Demrena.
- Nadal odmawiam współpracy – powiedziała brunetka.
Mężczyzna znowu westchnął. postanowił przyjąć in ą taktykę.
- Remon – powiedział. – Wiesz dlaczego twoja matka zginęła?

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

3 komentarze:

Wicca pisze...

Bardzo korzystne przenosiny ^^ Mam nadzieję, że jednocześnie oznacza to też kontynuację historii ;)

Gisa Marii pisze...

Postaram się kontynuować :D Już nawet mam dwunasty rozdział, oczywiście jeszcze go przepisuję, ale cierpliwości :P

Wicca pisze...

W takim razie będę czekać :D

Prześlij komentarz